Bardzo was przepraszam za tą długą przerwę. Niestety wena mnie troszkę opuściła i pisało mi się strasznie opornie, ale w końcu jest rozdział :) Testy już napisane, więc postaram się wrzucać posty nieco częściej niż dotąd.
Mam również ogromną prośbę: jeśli ktoś chciałby być informowany na bieżąco o pojawiających się rozdziałach, niech poda w komentarzu jakikolwiek kontakt do siebie :D
Rick uważnie przyglądał się każdemu gestowi Johna. Próbował
go naśladować i wychodziło mu to prawie idealnie. Po chwili przyglądania się im
podeszłam bliżej i usiadłam na podłodze.
-No Rick, jak już będziesz sławny to będziesz mógł się
chwalić, że uczył cię sam John Paul Jones – zachichotałam.
-Jest świetnym nauczycielem – westchnął wesoło chłopiec. John
aż się zawstydził i spuścił włosy na twarz.
-Zbieramy się! – Peter znów uraczył nas swoją obecnością. –
Wszystko jest już w limuzynie, tylko nie wy. Ruszamy się i lecimy do Nowego
Jorku.
Dosyć niechętnie pożegnaliśmy się z chłopcem i wspólnie
opuściliśmy budynek. Już wsiadaliśmy do samochodu, gdy Rick nagle krzyknął:
-Def Leppard! Za 10 lat przyjdźcie na koncert Def Leppard!
Tak będziemy się nazywać!
Pokazaliśmy kciuki w górę i pojechaliśmy na lotnisko. Tam
czekał już na nas Starships gotowy do lotu. Nie obeszło się bez narzekań
pilota, że „nie chce w samolocie żadnych sierściuchów”, ale koniec końców weszliśmy
szybko z psem do samolotu i wzbiliśmy się w powietrze.
-To może się czegoś napijemy? –klasnął w dłonie Robert i
poderwał się z fotela. – Tradycyjnie Danielsa?
-Jasne – przeciągnął się Jimmy i wyciągnął papierosy. –
Trzeba wyluzować.
-A gdzie znajdę toaletę? – rzuciłam szybko, czując
niemiłosierną potrzebę.
-Na samym końcu korytarza – pokazał ręką Bonzo. Starałam się
w miarę spokojnie dojść do celu, żeby nie pobiec jak szalona. Dosyć szybko
wróciłam z powrotem. Chłopcy jednak chyba mnie nie zauważyli, bo zdaje się, że trwała
między nimi zawzięta kłótnia. Postanowiłam nie przerywać im tego, więc
zakradłam się za ścianą i przysłuchiwałam się.
-Nie licz na nic Jimmy, wiem co chcesz zrobić – mówił ostro
Bonham.
- No co takiego, panie wszechwiedzący? – odszczekiwał
szatyn.
-Zależy ci tylko na jednym, przyznaj to! – John podniósł
głos jeszcze bardziej.
-A tobie co? Nagle się tak otworzyłeś na innych? – Jimmy nie
dawał za wygraną. Wróciłam na koniec korytarza i lekko trzasnęłam drzwiami od
łazienki, po czym jakby nigdy nic wróciłam do chłopaków. Gdy usłyszeli, że się
zbliżam momentalnie ucichli. John siedział wciśnięty w kanapę, a Jimmy patrzył
na niego spod byka z drugiego końca pomieszczenia. Starałam się zrobić wrażenie
pewnej siebie i udawałam, że nie wiem co przed chwilą zaszło.
-No to co pijemy? – palnęłam szybko nie wiedząc co robić.
Dopiero po paru sekundach dotarło do mnie co powiedziałam.
-O, czyżbyś się przekonała? – spytał z uśmiechem Robert
podając mi kubek z Danielsem.
-Jakoś ostatnio mi zasmakowało - odwzajemniłam uśmiech. „Po
co ja to powiedziałam? Przecież ostatnio wypiłam tylko przez grzeczność, co nie
znaczy, że mi smakowało…” – pomyślałam od razu. Po raz pierwszy zadziałałam
wbrew temu co myślę. No, ale nie było już odwrotu. Spojrzałam w kubek, poczułam
się jakbym wzięła dobrowolnie truciznę. Zaczęłam wolno sączyć napój i z czasem
stwierdziłam, że nie jest to takie złe. Było już bardzo późno, dlatego szybko
posnęliśmy.
-Ooo, jak uroczo sobie śpicie. – usłyszałam nagle Petera –
Szkoda, że muszę was obudzić!
Pod wpływem potężnego głosu mężczyzny wszyscy się pobudzili.
Rozejrzałam się wokół siebie i wybuchłam śmiechem. Robert tulił do siebie
Bonza, który z kolei trzymał w objęciach Jimmyego. Ich miny gdy się rozbudzili
były bezcenne. Pies zaczął lizać ich po twarzach, a ja nie potrafiłam opanować
śmiechu, chociaż próbowałam.
-Zawsze wiedziałem, że jesteście homoseksualni – zaśmiał się
Jones.
-A ciebie nigdy do naszego trójkącika nie zaprosimy –
pokazał mu język Jimmy.
-Przepraszam, do czego? – wtrącił oburzony Bonzo.
-Nic, nic – rzucił szybko Page, zasłaniając się włosami. W
takich oto całkiem wesołych humorach zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na tor
crossowy, zostawiając kundelka pod opieką jednego z dźwiękowców. Przyznam, że
było to dla mnie lekkie zaskoczenie, bo nie wspominali nic o rozrywce na
motorach, a sama też o tym nie wyczytałam nigdzie. Zawsze fascynowały mnie te
wyskoki i inne kaskaderskie wyczyny na tych pięknych dwukołowych maszynach.
Miałam jednak cichą nadzieję, że nie będą nalegać abym wsiadła na motor. Co jak
co, ale przyglądanie się z trybun jest całkiem interesujące. Chłopcy
wypożyczyli motory i jak zahipnotyzowani ruszyli na tor. Obserwowałam ich z
wielkim zapałem i uśmiechem.
-Chcesz też sobie tak pojeździć? – spytał w pewnej chwili
Peter, który został ze mną.
-Yyyy… nie, dziękuję – uśmiechnęłam się lekko.
-Na pewno? – ciągnął dalej- Widzę jak ci się to podoba.
-Oni świetnie sobie radzą i podoba mi się obserwowanie ich Z
TEGO MIEJSCA- podkreśliłam, aby jakoś się z tego wymigać. Wtedy Grant dał mi
spokój, ale po chwili Jimmy zatrzymał motor tuż przede mną.
-Wsiadaj – machnął ręką z uśmiechem.
-Wiesz, ja chyba zostanę tutaj. Już mam siedzenie zagrzane i
wiesz… - powiedziałam niepewnie.
-Oj, no chodź, przejedziesz się chociaż jedno okrążenie –
uśmiechnął się słodko Jimmy.
-Nieeee, nieee, dziękuję Jimmy - odwzajemniłam uśmiech.
-No nie daj się prosić – nalegał dalej, a do tego spojrzał
na mnie oczami słodkiego dzieciaka. I tym samym trafił w mój czuły punkt.
Westchnęłam ciężko i usiadłam na motorze tuż za Jimmym, a ten uśmiechnął się
triumfalnie, a za razem cwaniacko.
-Widziałam to – skarciłam Page'a.
-Ale co takiego? – udawał, że nie wie o co mi chodzi.
-Ten uśmieszek – wywróciłam oczami – Jedno okrążenie i
odstawiasz mnie w tym samym miejscu.
-Tak, tak – rzucił niby od niechcenia i ruszył gwałtownie.
Objęłam go w pasie i modliłam się żeby nas nie zabił. W pewnej chwili, czując,
że Jimmy jedzie bezpiecznie, rozluźniłam trochę ręce i spojrzałam brunetowi
przez ramię. Wiatr we włosach sprawił, że poczułam się niczym… ptak
przemierzający samotnie odległe pustynie, za wszelką dążąc do swojego celu…
Dżej! Zejdź na ziemię! Zamrugałam szybko oczami i uśmiechnęłam się pod nosem,
ponieważ ta jazda naprawdę zaczęła mi się podobać.
-Jedź dalej – dałam znak Jimmyemu, gdy zbliżaliśmy się do
miejsca, w którym miał mnie wysadzić. W taki oto sposób zrobiliśmy jeszcze ze
trzy kółka. Siedząc na motorze z Pagem czułam się bezpiecznie i pewnie, ale
mimo późniejszych nalegań nie odważyłam się wsiąść sama za kierownicę. Jeszcze w drodze powrotnej padały pytania typu
„Ale następnym razem nauczę cię jeździć, dobrze?”, jednak ja stanowczo
odmawiałam.
Dzisiejszy dzień był przeznaczony na odpoczynek przed
ostatnim w tej trasie koncertem. Nie wiedziałam co planują chłopcy, ale po nocy
w Belfast miałam ochotę powciskać ich wszystkich w kaftany bezpieczeństwa. Tak
jak ostatnio dostałam oddzielny pokój, jednak nie zdążyłam nawet do niego
wejść, bo Jimmy pociągnął mnie za sobą do ich pokoju. Dosłownie posadził mnie
na kanapie, sam usiadł naprzeciwko z gitarą w ręku.
-Posłuchaj tego. Nazwałem to „Whole Lotta Love” – uśmiechnął
się i zaczął grać. Muszę przyznać, że było to całkiem niezłe, a nawet świetne.
-Napisałeś już słowa? – zmierzyłam wzrokiem gitarę.
-Na razie taki zarys – odparł Jimmy i podał mi kartkę z
chaotycznymi zapiskami.
"You need
coolin'. Baby, I'm not foolin'.
I'm gonna send ya back to schoolin'.
Way down inside…"
I'm gonna send ya back to schoolin'.
Way down inside…"
Zaczęłam wolno czytać linijkę po linijce, gdy nagle przerwał
mi huk drzwi uderzających o ścianę. To był Bonzo.
-Patrzcie co znalazłem! – powiedział szybko John z wyraźnym
zachwytem w głosie. Odwróciłam się szybko i to co zobaczyłam w jego rękach przeraziło mnie w jednej sekundzie.
Cudowne jak zawsze, chcę więcej :(
OdpowiedzUsuńPotem skomentuje, ale napiszę, że mnie masz informować <3
OdpowiedzUsuńDżej, kurdełe, czytam Cię od początku, ale jakoś nigdy nie miałam czasu i okazji skomentować i napisać Ci, jak bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. :3
OdpowiedzUsuńWszystko jest zajebiste, od pomysłu, poprzez postacie i historię, po samo wykonanie. Bo nie ma błędów, przynajmniej nie widzę żadnych i kocham Cię za to, oczy mnie nie paloo xD
Przyjemnie się czyta, wątki niby oczywiste, ale i tak jakieś niebanalne. Wyrywasz się ze schematu troszkę, ale umiar zachowany :)
Postaram się komentować następne rozdziały, ale nie obiecuję, bo ostatnio nie mam czasu na internety :c
Jak możesz to informuj mnie na blogu. :)
Ale w sumie nie musisz, bo i tak przeczytam, więc jak chcesz. xD
Jejku, dziękuję :3
UsuńA co do informowania to robię listę komu mam pisać, więc Ciebie również dopiszę xD
A teraz postaram się żeby rozdziały były dodawane częściej, bo już po testach, bliżej wakacji i więcej luzu :D
No, nareszcie się zabrałam za napisanie komentarza. W ogóle w tym tygodniu (a sumie to od piątku) to jestem jakaś spóźniona. No na serio! Ktoś mnie mija na ulicy i mi mówi "dzień dobry", a ja za chwilę dopiero odpowiadam. Ale do tematu.
OdpowiedzUsuńNa początek sprawy organizacyjne. Mnie nie musisz informować, bo mam Cię w obserwowanych, więc jestem na bieżąco (z resztą zawsze z niecierpliwością wyczekuję na nowy rozdział ;)) Chyba, że chcesz mnie, tak jak ja ciebie, informować przez gmaila. Ale nie widzę takiej potrzeby.
Czy muszę pisać, jakie jest cudowne Twoje dzieło, w którym się zakochałam od samego początku i nadal je uwielbiam?? Chyba nie. :3
Jones taki samotny... :( Chłopaki... On tez potrzebuje miłości... XD Reakcja Bonham'a i tak najlepsza! :P No on jest po prostu uroczy.
Ja mimo wszytko chyba bym nie wsiadła z Page'm na motor. On bywa... nieobliczalny. W sumie spodziewałam się, że kiedy Już Dżej wsiądzie na ten motor i ruszą to Jimmy będzie się chciał popisać swoimi umiejętnościami.
Aha! Zapomniałbym o Rick'u. Chociaż w sumie już Ci chyba o nim pisałam, nie?? Chciałabym zobaczyć miny Zeppelinów i Dżej, kiedy za dziesięć lat będą czytać w jakimś czasopiśmie (np. Music Life albo Rolling Stones) o zespole Def Leppard. XD Pewnie byłyby bezcenne!
Whole Lotta Love... I tak właśnie powstała najlepsza ballada hard rockowa w historii... :P
CO ZNALAZŁ BONZO????!! O.o Jeeeej! No Dżej, Dżej, Dżej dawaj mi szybko następny!!! Plisss... Ja nie wytrzymam! Chcesz mojej śmierci, CHCESZ??!! Jeżeli nie to pisz natychmiast następny!!!! XD ^^
P.s. Nominowałam Cię do VBA! XD Szczegóły u mnie - zapraszam! :D
Roxy, uwielbiam Twoje komentarze ♥
UsuńDodają mi otuchy c: a co do kolejnego rozdziału to już mam połowę na telefonie i muszę ro przepisać xD
Także niebawem będzie :D