Hej, cześć i czołem! Sporo osób już pytało o nowy rozdział i oto jest :) Myślę, że wam się spodoba, bo ja wyjątkowo jestem z niego zadowolona. A no i zachęcam do komentowania ^^
Alkohol lał się litrami, papieros
szedł za papierosem, a na gładkim blacie stołu sypała się koka. Istne
szaleństwo.
-Dżej, chodź na chwilę -zawołał Jimmy i wyszłam za nim do ogrodu. Było
ciemno i już ledwo co widziałam, a w dodatku kręciło mi się w głowie po
spożytym alkoholu.
-Masz -powiedział szybko i wcisnął mi coś podłużnego do ręki. Obejrzałam
dokładnie przedmiot. Skręt.
-Po co mi? Wiesz, że nie palę. -obrzuciłam go ostrzegawczym spojrzeniem.
-Jesteś spięta, to cię odpręży. -uśmiechnął się- Śmiało.
Dosyć niechętnie mu uległam. Nie palę i nie chciałam próbować, ale
rzeczywiście czułam się spięta przez ciągłe rozmyślanie o mamie i potrzebowałam
rozluźnienia. Pierwszy raz w życiu się zaciągnęłam i od razu zaczęłam kaszleć.
-Hej, spokojnie -poklepał mnie po plecach brunet - zrelaksuj się.
-Łatwo ci mówić - uspokoiłam trochę oddech i znów się zaciągnelam -
zawodowy palaczu.
-Ja palę okazyyyyyjnie. -zaśmiał się i wziął bucha ode mnie- Lepiej?
Kiwnęłam głową i oparłam się plecami o ścianę, po czym znów się
zaciągnęłam. Tym razem udało mi się nie kaszleć. Miał racje - pomogło. Poczułam
nagle jak wszystkie moje mięśnie się rozkurczają, a myśli biegną po soczysto
zielonej łące z kolorowymi kwiatkami.
-Paliłaś po studencku? -spytał w końcu. Kiwnęłam przecząco głową.
-Przekażę ci dym -dodał, zaciągnął się i dotknął ustami moich warg, po czym
wypuścił dym. Zanim zorientowałam się do mam zrobić, brunet przekazał mi
kolejną dawkę dymu. Ta chwila również nie trwała długo, ale to dlatego, że
niewinny dymek przerodził się w pocałunek. Nasze języki zaczęły się dotykać,
usta zbliżyły się bardziej, a ja czułam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
Przygryzłam lekko jego wargę i całowaliśmy się coraz namiętniej. On robił to
tak cudownie, delikatnie... Mogłabym tak stać i stać i całować Jimmyego bez
końca. Czemu ja się wcześniej opierałam?
-Ekhm- usłyszałam chrząknięcie. Spojrzałam w lewo i gwałtownie odepchnęłam
Page'a od siebie.
-Cześć wujku - uśmiechnęłam się słodko i szybko weszłam do środka.
Zatrzymałam się zaraz przy drzwiach aby podsłuchać rozmowę chłopaków.
-Czy ciebie popierdoliło?! - krzyknął Bonzo. - Jesteś dumny z siebie, że
podrywasz 9 lat młodszą od siebie?!
„9 lat? Aż 9 lat?” – pomyślałam „E tam, i tak bosko całuje”.
-Jezu, wyluzuj -wywrócił oczami Jimmy. -Przecież wiesz od dawna, że ona mi
się podoba, a ja nie odpuszczam tak łatwo.
-Jesteś zwykłym zboczeńcem -prychnął John. -Jeszcze raz ją dotkniesz i nie
ręczę za siebie.
"Biedny Jimmy… Gdyby Bonzo tylko wiedział jak on całuje... Wait,
what?! Może lepiej niech tego nie wie. Kobieto, idź się napić, bo myśli ci
szaleją."
-Hej Dżej -usłyszałam kobiecy głos- nie widziałaś może Johna? Gdzieś mi
zniknął...
To była Roxy.
To była Roxy.
-O pani doktor...
-Mów mi Roxy -uśmiechnęła się.
-No to Roxy... Niestety nie wiem gdzie on jest. Może poszukaj go w jego
sypialni.
-Nie ma go tam... Ej, a może ty się ze mną napijesz?-spytała wesoło.
Przytaknęłam i poszłyśmy do kuchni. Po trzecim kieliszku całkowicie urwał mi
się film i zgasło światło.
***
Przewróciłam się na drugi bok i w
tej chwili poczułam silny ból w karku. W myślach od razu puściłam wiązankę
przekleństw i otworzyłam oczy. "Co ja do cholery robię w wannie?"
pomyślałam i wolno podniosłam się do pozycji siedzącej. W łazience nie było
nikogo, ale to chyba dobrze, bo wyglądałam jak tysiąc nieszczęść. Wygramoliłam
się z wanny i pomalutku poszłam do kuchni, mijając po drodze paru gości,
śpiących na podłodze. Nie dość, że bolał mnie kark to jeszcze rozsadzało mi
głowę i poczułam silne pragnienie. Dorwałam butelkę wody i jednym tchem
opróżniłam ją do połowy.
-Cześć słonko - powiedział wesoło Jimmy, który chyba tez przyszedł się
napić - I jak tam po imprezie?
-Nigdy więcej nie pije -powiedziałam stanowczo. - Boli mnie głowa i kark, a
w dodatku nic nie pamiętam.
-N-nic? -spytał zdziwiony- Ale na
pewno nic?
-Nie no, jakieś początki pamiętam, ale odkąd Robert wcisnął mi tego
pieprzonego drinka zaczęło mi się kręcić w głowie. No i później chyba dalej
piłam, ale już nie pamiętam. -
pokręciłam głową. Jimmy wyraźnie posmutniał i westchnął głośno. Trochę się
zakłopotałam.
-Aaa było coś co powinnam pamiętać? -spytałam wolno. Page spojrzał na mnie
i chyba wymusił lekki uśmiech.
-Załatwiłem ci lot do domu. Wieczorem powinny przyjść bilety, a wylot
jutro.
-Dziękuje! -pisnęłam z radości i mocno go przytuliłam. - Mam u ciebie dług.
-To nic takiego - machnął ręką Jimmy i poszedł do łazienki. Chyba coś go
gryzie… tylko co ja przeskrobałam? Zrobiłam herbaty dla nas i postawiłam ją na
ławie w salonie.
Zobaczę się z mamą, nareszcie! Tak mi jej brakowało przez cały ten czas. Z
chłopakami jest cudownie, ale jednak obecność bliskiej osoby jest potrzebna.
"Tylko co ja jej powiem jeśli spyta jak było? Że zaczęłam pić, a wczoraj
upiłam się do nieprzytomności? Oj, rozbrykałam się."
Wrócił i Jimmy. Wziął herbatę i pił w milczeniu.
-Każda wasza impreza tak wygląda? -zaczęłam.
-Taa - mruknął Jimmy. Nie spodobało mi się to.
-Upiłam się... Pierwszy raz - powiedziałam nieśmiało.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz -wzruszył ramionami i znów zamilkł.
-Coś małomówny jesteś...
-Kaca mam, głowa mnie boli -rzucił od niechcenia. Odpowiedziałam mu tylko
cichym "aham" i poszłam do siebie. O co mu chodzi? Położyłam się na
łóżku i znów zasnęłam.
Obudziły mnie promienie słoneczne
świecące mi prosto w oczy. Od razu zrobiło mi się lepiej, jednak kark nadal
mnie bolał. Zwlokłam się z łóżka i poszłam na dół. Wszyscy już odpoczywali w
salonie. Wszyscy oprócz Johna.
-Rozmasuje mnie ktoś? - uśmiechnęłam się słodko.
-Ja nie czuję rąk i nawet nie wiem czemu - westchnął Robert masując dłonie.
Były całe sine.
-Siadaj- rozkazał Jimmy poklepując miejsce koło siebie. Wykonałam
posłusznie polecenie. Odsunął moje włosy na prawą stronę i wtedy na ułamek
sekundy poczułam coś dziwnego. Tak jakby... Jego ciepły oddech? Dosłownie przez
chwileczkę, bo zaraz zaczął masować mój obolały kark ciepłymi dłońmi. Jako
gitarzysta miał bardzo sprawne palce co świetnie teraz wykorzystał.
-Jak się spało? - spytał Bonzo posyłając Page'owi ostrzegawcze spojrzenie.
-Macie zdecydowanie za twardą wannę -zachichotałam.
-Po co spałaś w wannie skoro masz łóżko? -uniósł brew.
-Też bym chciała wiedzieć... - westchnęłam. Nawet nie zauważyłam kiedy ból
z karku zniknął.
-Dziękuje, Jimmy - uśmiechnęłam się niepewnie. On tylko odwzajemnił lekko
uśmiech. -Pójdę się spakować.
-Wybierasz się gdzieś? -zdziwił się John.
-No jutro wracam do domu. Jimmy mi to załatwił - pokiwałam głową i poszłam
do pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam zbierać ubrania.
-Bilet przyszedł wcześniej - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i
zobaczyłam Page'a, trzymającego kopertę.
-Dziękuje. Jesteś dla mnie taki dobry...
-Dżej... Naprawdę nie pamiętasz nic z wczoraj? - zaskoczył mnie tym
pytaniem.
-Tyle co ci mowiłam, serio. Ale jeśli coś ważnego się wydarzyło to powiedz
mi to teraz wprost, a nie się czaisz jak przestraszone dziecko. - powiedziałam
nieco z wyrzutem. Jimmy w tej chwili podszedł do mnie, złapał moją twarz w
dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy. Serce zaczęło mi szybciej bić, a dech
zamarł mi w piersi. Chłopak przejechał kciukiem po moim policzku i delikatnie
musnął ustami moje wargi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, a Jimmy zaczął
całować mnie namiętniej i namiętniej, a za razem delikatnie. Boże, to chyba najlepsza
chwila w moim życiu. "Nie przestawaj" - pomyślałam błagalnie, a
brunet zrobił mi na złość i przerwał.
-To właśnie się stało – wyszeptał i wyszedł z pokoju.